Nawet 100 Nobli nie zniszczy klasy Lecha
Nie tak dawno Polacy znów odzyskali rekord Guinessa w kategorii najdłuższa deska świata. Wrócił on na polskie Kaszuby. Ale nie to było zdaje się najistotniejszym wydarzeniem tego dnia. Moim zdaniem deskę giganta przebiła była para prezydencka „Bolek” (oj, przepraszam Lech; jak to człowiekowi utkwi w głowie, taka niewybredna, fałszywa informacja) i Danuta Wałęsowie. „Złotousty Lech” (znany nam ze swego krasomówczego talentu i niezwykle trafnych oraz zawsze „dopasowanych idealnie do sytuacji” bon motów; ja na ten przykład pamiętam jak swego czasu prasa opisywała jego wypowiedź, w której relacjonował swe wrażenia z pobytu u Królowej Elżbiety, nawiązując do tego, iż w jego alkowie było tak duże łóżko, że nie mógł w nim znaleźć swej Danki. Jak zwykle błysnął klasą i kulturą na najwyższym poziomie, a szanowna małżonka, autorka (no, trochę ta nazwa na wyrost, bo jednak pomoc przy pisaniu była, zdaje się, kluczowym elementem umożliwiającym powstanie dzieła) poczytnej, acz wyjątkowo gniotowatej książki, zwanej autobiograficzną, nie pozostała mu dłużna. Wyszła z tego całkiem intelektualnie dobrana para. A że poziom taki wysoki? Cóż, swego czasu Polacy chcieli mieć na stołku osobnika podobnego sobie, więc do dziś funkcjonuje on gdzieś w przestrzeni publicznej. Czy wiele się zmieniło dziś? Nie sądzę patrząc na to, kto zasiedla dziś ten stołek. Ale przejdźmy do rzeczy i oddajmy głos świadkom wydarzenia oraz naszej cudnej parze.
„W sobotnie popołudnie wszyscy w Szymbarku zaciskali zęby i kciuki. Ostatnie pociągnięcia piłą powierzono Danucie i Lechowi Wałęsom. Była para prezydencka w błysku niezliczonych fleszy i pod okiem kilkunastu kamer chwyciła żwawo za wielką piłę – prezydent na dole pośród sypiących się z góry trocin, na górze małżonka przy pomocy pilarzy.”
A po ciężkiej pracy nasz „nieoceniony krasomówca” i jego „małżonka-pisarka” uraczyli wszystkich taką oto niezapmnianą puentą:
„- Takiego rżnięcia jeszcze z żoną nie miałem – powiedział zadowolony noblista. – Nareszcie ja byłam na górze – żartobliwie ripostowała była pierwsza dama”
(Źródło: http://kartuzy.info/wiadomosc,12623,Szymbark-L-Walesa-Takiego-rzniecia-jeszcze-z-zona-nie-mialem.html)
Kiedyś pewien trener piłkarski (Łazarek Wojciech zwany w środowisku pieszczotliwie „Baryłą”, współautor pierwszych tytułów mistrzowskich dla Lecha Poznań i bohater nieudanej przygody z reprezentacją Polski – choć w tej kategorii akurat od 1982 r. wszystkie przygody były dość dramatyczne) raczył był poetycko określić grę swojej drużyny (chyba była to akurat Wisła Kraków) mówiąc: „»aż jądra składały się do oklasków »”. Które to stwierdzenie potwierdzał niebywała rubaszność Pana Wojciecha.
My zaś po opisanym wyżej oralnym występie byłej pary prezydenckiej możemy się zaś zapytać, nawiązując do ducha rubaszności trenera Łazarka: a co składa się do oklasków dla Państwa Wałęsów?
Na zdrowie. Świat się śmieje.
Dr Bartosz Józwiak
Prezes Unii Polityki Realnej
Szukaj
Najnowsze wpisy
Archiwa
- sierpień 2017
- listopad 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- marzec 2014
- grudzień 2013
- październik 2013
- sierpień 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- listopad 2012
- wrzesień 2012
- sierpień 2012
- lipiec 2012
- czerwiec 2012
- maj 2012
- kwiecień 2012
- marzec 2012
- luty 2012
- styczeń 2012
- grudzień 2011
- listopad 2011
- październik 2011
- wrzesień 2011
- sierpień 2011
- lipiec 2011
- czerwiec 2011
- maj 2011
- kwiecień 2011
- marzec 2011
- luty 2011
- styczeń 2011